Dieta matki karmiącej – fakty i mity

dieta matki karmiącej

Karmienie piersią jest dobrodziejstwem, nie tylko dla dziecka, ale także dla jego mamy. Sprzyja bowiem obkurczaniu się macicy po porodzie i przyspiesza powrót do kształtów ciała sprzed ciąży. Na temat sposobu żywienia kobiety i jego wpływu na zawartość składników odżywczych w mleku krąży wiele opinii. Które z nich są prawdziwe, a które nie? A więc jaka powinna być dieta matki karmiącej?

Trzeba pić dużo mleka

I tak, i nie. Mleko i jego przetwory są doskonałym źródłem łatwo przyswajalnego białka, wapnia i witamin, szczególnie D3. Ponadto kefir i jogurt, ze względu na znajdujące się w nich pałeczki kwasu mlekowego, stanowią naturalne probiotyki, stymulujące pracę jelit. Sery, zwłaszcza żółte, warto spożywać ze względu na wysoki poziom zawartości wapnia. Natomiast nie należy przesadzać; mleko i jego przetwory kobieta karmiąca może spożywać nawet w zwiększonej, ale nie nieograniczonej ilości. Mitem jest twierdzenie, że picie większych ilości mleka czy bawarki wzmaga laktację. W przyrodzie żadna samica jakiegokolwiek ssaka nie pije mleka, a wszystkie karmią swoje młode.


SZUKASZ ORYGINALNYCH KLASYCZNYCH WATERWIPES? Takich, które mają więcej wody i nie są biodegradowalne? KLIKNIJ I KUP najlepszą wersję Water Wipes


 

 

 

Nie wolno jeść przypraw

Ten mit ukształtował się zapewne w związku z przedostawaniem się do mleka matki olejków eterycznych, zawartych w określonych produktach spożywczych. Rzeczywiście, np. związki siarki, wchodzące w skład niektórych produktów (czosnek, cebula), mogą spowodować, że mleko nabierze charakterystycznego zapachu. Może się zdarzyć, że niemowlę nie zechce ssać, gdyż nie będzie mu odpowiadał ów zapach. Nie jest on jednak w żadnym wypadku szkodliwy. Podobnie mitem jest, że ostre przyprawy szkodzą dziecku. Nic podobnego; kobiety karmiące w krajach, gdzie używa się przypraw naprawdę ostrych (Tajlandia, Meksyk) nie zmieniają specjalnie diety, a ich dzieci są zdrowe.

dieta kobiety karmiącej

Warzywa strączkowe i kapustne wzdymają

Tak, ale nie ma to żadnego związku z wzdęciami i kolkami u niemowląt. Związki i substancje, znajdujące się w grochu, fasoli, kalafiorze, kapuście czy brokułach, powodują niekiedy dyskomfort w przewodzie pokarmowym, ale nie są rozkładane przez enzymy trawienne człowieka, a tym samym nie są wchłaniane przez organizm. Dlatego kobieta karmiąca może zjeść na obiad np. gołąbki albo sałatkę z zawartością brokułów. Organizm wykorzysta z nich jedynie substancje przyswajalne.

Nie wolno spożywać błonnika

Według obiegowej opinii błonnik, podobnie jak warzywa strączkowe i kapustne, ma wywoływać kolki i wzdęcia u dziecka. Jest to absolutna nieprawda. Błonnik z założenia nie jest trawiony przez organizm człowieka, jedynie mechanicznie stymuluje perystaltykę jelit. Zaledwie niektóre frakcje błonnika ulegają metabolizacji do kwasów tłuszczowych. Błonnik pokarmowy jest niezbędny w diecie właśnie ze względu na pracę jelit, a nadmierne jego spożycie może spowodować kłopoty trawienne bezpośrednio u matki. Natomiast nie ma możliwości, aby miało jakikolwiek wpływ na pracę przewodu pokarmowego niemowlęcia.

Surowizna szkodzi

To pogląd z czasów naszych prababek, kiedy w codziennej diecie próżno było szukać surówek. Tymczasem surowe warzywa są skarbnicą witamin i wspomnianego błonnika pokarmowego. Spośród warzyw zdecydowany prym wiedzie marchew, zawierająca sporo witaminy A, doskonale wpływającej na wzrok, włosy, paznokcie i skórę, wzmagającej odporność witaminy C oraz naturalnego regulatora poziomu glukozy we krwi – witaminy B6. Bardzo zdrowe są warzywa zielone, zawierające żelazo, chlorofil, witaminy C i E, magnez, potas i fosfor. Również seler posiada wiele zalet – w tym zawartość witamin z grupy B, kwasu foliowego, flawonoidów i oczywiście błonnika. Jest ponadto niskokaloryczny i ma działanie lekko moczopędne. O ile kobieta nie jest uczulona na seler, może go spożywać w normalnych ilościach. Z kolei pietruszka, zwłaszcza natka, obfituje w witaminę C. Surówki powinny stanowić codzienny składnik diety kobiety karmiącej.

Nie wolno jeść owoców pestkowych

To kolejny mit w diecie matki karmiącej. Jeżeli kobieta jest zdrowa i nie ma przeciwwskazań względem jej własnego organizmu, może śmiało jeść wszystkie owoce. Światowa Organizacja Zdrowia zaleca spożycie owoców i warzyw w ilości około 700 gramów dziennie, w proporcji ľ warzyw i Ľ owoców. Dlaczego? Otóż w owocach znajduje się spora ilość fruktozy, która jest cukrem. Wprawdzie nie tuczy tak bardzo, jak cukier biały, bowiem jest lekkostrawna i dobrze przyswajana, ale może spowolnić powrót do sylwetki sprzed ciąży. Nie ma znaczenia, czy owoc jest pestkowy czy nie. Najmniej fruktozy znajduje się w grejpfrutach i arbuzach, najwięcej w bananach i winogronach. Na średnim poziomie pod względem zawartości fruktozy znajdują się jabłka, brzoskwinie i gruszki. Owoce najlepiej jeść, podobnie jak warzywa, na surowo z uwagi na zawartość witaminy C, która ulega rozkładowi pod wpływem gotowania. Można też pić soki, byle nie z kartonów, a wyciskane w domu za pomocą sokowirówki.

Można jeść tylko białe mięso i ryby

Otóż nie. Jeszcze nie tak dawno zalecano kobietom karmiącym spożywanie jedynie indyka albo kurczaka, ewentualnie cielęciny, i to wyłącznie w postaci gotowanej. Tymczasem można jeść każde mięso, byle niezbyt tłuste i w umiarkowanych ilościach. Znacznie zdrowsze są potrawy z mięsa duszonego, pieczonego lub grillowanego niż smażonego. Odnosi się to jednak nie tylko do diety kobiety karmiącej, ale każdego człowieka, który chce się zdrowo odżywiać. Nieuzasadniony jest pogląd, że nie wolno w okresie karmienia jeść mięsa surowego (np. tatara). Jak najbardziej wolno, natomiast w okresie letnim warto zrezygnować z dodatku surowego żółtka z uwagi na zagrożenie salmonellą.

Ryby, zwłaszcza morskie, są podstawowym źródłem kwasów omega-3, których organizm człowieka nie wytwarza. Są też dobrym źródłem lekkostrawnego białka i witamin, zwłaszcza D. Są więc wskazane dla kobiety karmiącej 1-2 razy w tygodniu. Nie ma również przeciwwskazań do spożywania  sushi. Oczywiście najlepiej przyrządzić je w domu z bezwzględnie świeżej ryby.

Podsumowanie

Dieta matki karmiącej jako taka nie istnieje. Oczywiście, że należy w okresie laktacji wystrzegać się mocnej kawy i herbaty, nie należy też pić napojów alkoholowych. Ale zdrowa, zbilansowana dieta, zawierająca wszystkie składniki odżywcze w ilościach przewidzianych dla kobiety karmiącej jest najlepszym rozwiązaniem. Między bajki trzeba włożyć dobre rady w rodzaju: zapomnij o soli, pieprzu, surowych pomidorach, czekoladzie, itp., itd. Można jeść w zasadzie wszystko, przy zachowaniu jednej wskazówki: umiar, umiar i jeszcze raz umiar.

Autor: Julia Piwowarczyk, dietetyk w firmie WygodnaDieta